Nie pisalem dawno bo jakiś chorujący jestem ostatnio. Uszy . Pańcia była już ze mną u mojej doktorki kochanej czego konsekwencją były antybiotyki i zastrzyki , ale coś nie pomaga . Męczą mnie okropnie , ale nie gryzę wcale , bo wiem ,że mi chcą pomóc. Dzisiaj od rana cos zaczęło się święcić !!! Pańcia rozpieszcza mnie ponad standard , czyli szykuje się znowu wizyta u veta . Ja to wiem ! Poznałem po żelkach ! Nie dostaję w zasadzie słodyczy , a tu wjechały żelki , czyli chcą uśpić moją czujność ! Nic z tego ! Podsłuchalem nawet jak sie namawiają ...
- Synek , pomożesz mi jutro ? No wiesz musimy pojechać TAM z Kalifkiem .
- Yhmmm....Tylko nie mów tak głośno ,bo słucha
A jasne ,że słucha ...Głupi w końcu nie jest ! Plan jest taki : i tak mnie wezmą , więc nie wygram . To idę się najeść tych żelków przynajmniej . Tyle mojego !
2 komentarze:
Pozdrawiam Kalifka, ma nadzieję, że ma taką miłą i zaangażowana Panią Doktor jak my :)) a Pani Kalifka dziękuję za miłą wizytę na moim blogu :)
Z moim 'piesem' to bylo tak: jak mial kilka miesiecy,wizyta super.Jak mial rok...prawie pogryzl weterynarza...wrocilismy do domu z prochami...dawka konska i na drugi dzien na godz. przed wyjsciem tableteczka i wtedy to moj Maz,ja nie...i jakos poszlo:)Wlasnie mamy wizyte w przyszlym tygodniu...prochy tez mamy-w sensie,cos na nerwy dla psiny:)
Prześlij komentarz