Chwila ta musiała kiedyś nastąpić . W mojej pozegarowej witrynce wypełniło sie ostatnie miejsce. Kolekcja secesyjnych filizanek do herbaty , kawy , czekolady ,zyskała oto ostatniego pensjonariusza -cudowną malusieńką filiżankę do mokki . Tym samym nastapił impas , co dalej? Nie zmieści sie już nic więcej ,zeby nie wiem co ! W głowie pustka , w sercu niepokój ;-) . Wzorem nieśmiertelnej Scarlett O'Hara - "pomyślę o tym jutro" , a ścislej rzecz biorąc jak trafi się egzemplarz niezbędny mojej kolekcji i gdzieś będzie musiał stanąć ;-)))
Oto i rzeczony ostatni nabytek .Malusieńkie, ponad stuletnie cudeńko , niewiele większe od naparstka , doslownie na dwa łyczki szatańskiej mokki.
Wszystko to , to egzemparze śląskiej porcelany ,według mnie najurokliwszej ze wszystkich , dziś już dosłownie na wymarciu.....
...i moja ulubienica. Herbacianka tułowicka od Schlegelmilcha , najstarsza lokatorka witrynki .
Zawsze jak biorę je do ręki podczas kolejnego czyszczenia , wzrusza mnie myśl , jak takie kruchości przetrwały dwie wojny i dożyły tak sądziwego wieku ?? ;-))))
6 komentarzy:
O R A N Y!!!! Ale masz cudenka!!
Powiedz Jolu prosze jak i gdzie je zdobywasz??? Cos pieknego!!! Ta ostatnia na zdjeciu faktycznie wyjatkowa...
dawniej to potrafili robic piekne rzeczy,a filizanki i w ogole porcelana,to byly male arcydziela,teraz wybor duzy...ale takich ksztaltow i kolorow juz nie ma...
piekna masz kolekcje!
ładne rzeczy...choc rzeczy, to za twardo powiedziane;)
piekne cuda!
Z Ciebie kolekcjonerka jest...
przepiękne! u teściowej było kilka takich starych malusieńkich ręcznie malowanych filiżanek porcelanowych do picia gorzkiej arabskiej kawy - zawsze im się przyglądałam ze wzruszeniem. Kiedyś robiąc kawę gościom w jej domu, zauważyłam, że jest tylko jedna - ponad stuletnia - filiżanka. Wtedy po raz pierwszy zapytałam teściowej o te filiżanki, a konkretnie: gdzie jest ich reszta? Na co odparła, że wyrzuciła, bo były wyszczerbione, zresztą tę też mogła wyrzucić, ale jakoś na razie została.Zamarłam! Gdybym wiedziała, że traktuje je jak stare graty - bez żadnego sentymentu i świadomości ich wartości - zabrałabym je od niej, ale nawet nie śmiałam prosić, a ona je ...wyrzuciła. Większość ludzi, których tu poznałam, nie lubi staroci, nie mają do rzeczy z duszą żadnego pozytywnego stosunku, sentymentu, nie kolekcjonują - wielka szkoda. Ja uwielbiam - szczególnie w takich dostojnym, wypielęgnowanym otoczeniu jak u Ciebie :).
Ty także lubisz takie "skorupy"?!
Pięęękne są. Mają w sobie blask minionego czasu...
Używasz ich czasem? Ja celebruję "tea time" z Dzieckiem Osobistym i używamy sobie angielskiej markowej porcelany. Jest pysznie!
P.S.Powinnaś pomyśleć o kolejnej witrynie...
Ależ Ty masz cudowności :)
Ale świetne:) To mini-cudeńko wygląda rewelacyujnie!
Prześlij komentarz