Tytułem wstępu ………… Niniejszym postem chciałam otworzyć serię moich opowieści o porcelanie . Początkowo roiło mi się stworzenie oddzielnego bloga o takiejże tematyce , ale stwierdziłam ,że wolę jednak podziałać na szarpejkowym blogu. To ,że wariat porcelanowy jestem to chyba już dało się zauważyć wcześniej. Miałam chwilę przerwy w atakach mojej choroby , ale znowu wróciła . Mało tego – zmutowała się !!! Wszystko zaczęło się ponad 20 lat temu od angielskiej porcelany zbieranej jak popadnie . Potem było już wszystko przemyślane i uporządkowane …..Jednak po paru latach zakochałam się w wyrobach manufaktur Śląskich –szczególnie Tułowic i jeszcze dołączyłam do tego drugą , wyjątkową miłość- wyroby Villeroy’a Boch’a ,a „Anglia” no cóż … .poszła w odstawkę . No i co ? Znane powszechnie przysłowie mówi : stara miłość nie rdzewieje , chociaż tu raczej powiedziałabym – nie tłucze się . Wróciła więc moja miłość ze zdwojoną siłą. Teraz jest już mocno wysublimowana i skupia się na okazach z przełomu XIX i XX w. Oczywiście porcelanę,tę używaną na co dzień też dokupuję ,bo jakżeby inaczej? ;-) W chwili obecnej trwa Wielka Modernizacja . Najcenniejsze i najciekawsze wyroby tułowickie pozostaną . Villeroy jest , rzecz jasna - nie do ruszenia / zresztą jak się przekonacie wiele ma wspólnego z angielską magentą ze scenkami / ,a reszta idzie po kolei „do ludzi”.
Tak więc pierwszy post z zamierzonej przeze mnie serii PORCELANOMANIA dotyczył będzie naczynia – ewenementu , używanego w zasadzie przez jeden dzień w roku . Uwaga I Dziś w roli głównej : TURKEY PLATE -olbrzymiasty półmisek do serwowania indyka w Dniu Dziękczynienia .
Nie ma zgodności co do daty i miejsca pierwszych obchodów Dnia Dziękczynienia czyli popularnego w Kanadzie i Stanach Zjednoczonych święta Thanksgiving Day. Dziś w USA obchodzi się je w 4 czwartek listopada /to ten najbliższy /. Jednak nie ten fakt interesuje mnie najbardziej , lecz to kiedy zaczęło się na tymże obszarze geograficznym PÓŁMISKOWO-INDYKOWE-SZALEŃSTWO . Było to krótko po tym ,kiedy w roku 1863 Abraham Lincoln ogłosił Dzień Dziękczynienia Świętem Narodowym . Indyk to ptaszek dość spory, potrzebował więc specjalistycznego naczynia do serwowania go na stół . Po wojnie o niepodległość , dość szybko nastąpił znaczący rozwój gospodarczy kraju.Pojawił się boom na ekskluzywne i zbytkowne towary zza Oceanu , w tym – elegancką zastawę stołową .Angielskie wytwórnie szybciutko zwęszyły interes i już w 1870 roku rozpoczęły swoją ekspansję na amerykański rynek. Były to wyroby o innym charakterze niż te kierowane do europejskich odbiorców i do dziś wiele wytwórni angielskiej porcelany dzieli swą produkcję na amerykańską i europejską .W dużej mierze udaje się to dziś rozpoznać dzięki stosowanym specjalnym sygnaturom .Praktycznie chyba wszystkie angielskie wytwórnie produkowały dla Amerykanów , żeby wspomnieć te najbardziej znane :Wedgwood , Royal Doulton, Masons, Crown Ducal ….Ze szczególną atencją potraktowano produkcję Turkey Platters czy też Turkey Plates / spotykamy te dwie nazwy na określenie półmiska / .... Oprócz półmisków produkowane są również inne elementy owej świątecznej zastawy , głównie spore talerze – również cudeńka o nie mniejszej urodzie niż półmiski .
Rozmiary indykowych półmisków podaje się głównie nie w centymetrach ale….. w funtach wagi potencjalnie mającego się znaleźć na nim ptaszyska . Nie będę kombinowała z tymi funtami , powiem po prostu ,że długość takich półmisków waha się od 38 do nawet ponad 60 cm , a ich szerokość to 30 – 46 cm ! Ceny również bardzo zróżnicowane - w zależności od momentu powstania , długości serii i wszystkiego co czyni je mniej lub więcej „rarytasowymi” .Ja osobiście spotkałam przedział cenowy od 30 do 3000 $ za sztukę ! I tu nadmienię i się pochwalę , że „mój osobisty indykowiec” ma wymiary 51 x 38 cm i wyceniony jest dziś na 200 $ / oczywiście ja kupiłam go okazyjnie i trafił mi się jak ślepej kurze ….czy indyczce ziarno /. Thanksgiving nie obchodzę , rzecz jasna , więc żaden indyk u mnie na półmisku nie spoczął i pewnie nie spocznie . Jest za to ozdobą jadalni i pyszni się tu jako jedno z cudów mojego zbieractwa . Żeby sobie jednak zasmakować atmosferki zrobiłam taką chwilową instalację – interpretację mojej wizji aranżacji stołu na Thanksgiving . Spodobała mi się zabawa – z czasem będzie więcej w innej tematyce …. Oczywiście całośc obfociłam ,powstał więc materiał dokumentalny , co poniżej przedstawiam …..
To moje indyce cudo widoczne na powyższych zdjęciach w centralnym punkcie posiada wielce rozbudowaną sygnaturę „His Majesty A Genuine Hand Engraving Josiah Wedgwood & Sons Ltd. – Exclusively For Williams-Sonoma . W skrócie i po naszemu znaczy to ,że wyprodukowali to wielce szacowni angielscy wytwórcy dla nie mniej szacownych amerykańskich odbiorców ;-))))
Po za nim na zdjęciach:
współczesne szkło Villeroy&Boch ,
kremowa , złocona zastawa po mojej babci / Weimar ,model Katharina przełom XIX I XX W./
porcelana George Jones & Sons Ltd. , Stoke , Staffordshire model Primrose ok. 1918 r
angielskie platerowane sztućce z kościaną rączką A&D , pocz XX w
Jeśli jeszcze nie znudziła Was indykowa impresja ,proponuję popatrzeć na inne cuda w tym temacie , bo doprawdy warto !!!!!
U góry po lewej :Royal Cauldon tylko ok. 800 $
U góry po prawej : Cauldon Flow Blue
U góry po lewej : Royal Doulton
Na dole : Royal Doulton , pocz XIX w. ok.450 $
U góry : Absolutny rarytas , chociaż wcale nie o indykowej malaturze Davenport Flow za 3000 $
Na dole : kolejny rarytasik XIX wieczny Ridgways za 1900 $
A to półmiski współczesne , też przecież niebrzydkie.....
Indykowce dla oszczędnych ....
pasują i na Święto Dziekczynienia i na Boże Narodzenie , gdzie również bywa czasem podawany indyk , jak dla mnie również fantastyczne.
Wszystkie powyżej to Johnson Brothers - owalne z serii Historic American , wielokątne to seria Friendly Village
4 komentarze:
Ja też kocham porcelane! Bardziej starą ale niekoniecznie.Jeśli chodzi o angielską jest jak dla mnie za mało delikatna.Mój zbiór to Kuzniecow ,mam trochę manufaktury królewskiej z nowych np Sadler.Z ciekawością bede czekać na następne wpisy.Pozdrawiam
o rany!!! Ty to masz pasje!! pozazdroscic kolekcji:) gdzie Ty masz miejsce na to wszystko???;)
u Ciebie juz bardziej swiatecznie niz u mnie,a to my 'indyka' obchodzimy:) ...ale bede jutro pysznosci:)))
Jolu,moze mialabys ochote czasem na taka foto- zabawe,cudowne zdjecia robisz,wiec:) ...podsylam link
http://babskaamatorskagrupafotograficzna.blogspot.com/
pozdrawiam!
Indyk to może nie jest mój ulubiony motyw, ale instalacja mnie zachwyciła, a obrus na stole - moje marzenie :). Całuje!
Spadłam z krzesła i leżę. W ogóle nie potrzebuję indyka przy tak zastawionym stole. Może być woda i suchary. Półmiski wyglądają piękniej na Twoich zdjęciach niż w rzeczywistości choć są cudnej urody. Osobiście mam słabość do wszystkiego blue, ale brown and green też piękne!
P.S. Mam dla Ciebie małą niespodziankę. Mogę przesłać? ;)
Prześlij komentarz