Nic z tych rzeczy ....Nie ja sobie zafundowałam gabinet kosmetyczny dla relaksu.....Ja padam centralnie na twarz , bo mi się cały dzień pucować zachciało !!!! A ,że taka juz jestem we wszystkim na maxa i do bólu ,to nie mogłam przerwać , więc efekt "narobienia się " mam juz w postaci bólu kręgosłupa w odcinku piersiowym / szyjny tez chyba sie załapał /. Między innymi nie przepuściłam skrzydlatym brudasom , bo jak sie ma złote skrzydła , to do czegoś to zobowiązuje....Zatem to stuletnie stadko aniołków śląskich lśni teraz ,że aż miło.Kiedyś były powszechnymi pamiątkami na śląskich odpustach , stanowiły obowiązkowe wyposażenie domów , wytwarzane jak widać w różnych modelach.....dziś awansowały do rangi przedmiotów na wyginięciu i bardzo są poszukiwane przez kolekcjonerów.Moje , póki co trzymają sie świetnie i też w ich wieku bym tak chciała wyglądać ,a jeszcze dwie wojny mają za sobą ....ale to w koncu ANIOŁY .
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
Dobra robota ,Jolu! Rzeczywiście świecą się te figurki! Jak się ma taką gromatkę czuwających aniołów w domu, to niczego nie można się bać :-)
i pomyslec ile dzieci je w raczkach trzymalo, kawal historii!
ale blyszcza:)
Prześlij komentarz