Zmarzłam jak licho i tylko uratowało mnie samochodowe grzanie pod pupą ;-))). W domku cisza i spokój ,jakoś więc ten czas postanowiłam wykorzystać bezczelnie i bezczynnie dla siebie .A co?! Ma sie ten gest wobec siebie ! W całym tym rozpasaniu i upajaniu się czasem poświeconym sobie wymyślilam degustację dopiero co zakupionej czekolady . Czekolady w płynie i to z nutą smakową pomarańczy ,co też miało być moim motorem energetycznym podczas odpowiadania na zaległe maile .W końcu każdy pretekst jest dobry przy spożywaniu takiej ilości kalorii ;-))) .Kopa dostałam jak chciałam , odpisywanie poszło mi płynnie / jak owa czekolada / i wygadałam sie po babsku o psach, dzieciach ,perfumach, przesadzaniu kwiatów , cięzkim życiu i o misji katolickiej w Kenii - to z mężczyzną..... a teraz chyba sobie strzelę jeszcze jedną filizaneczkę .
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz