niedziela, 20 listopada 2011

PORCELANOMANIA – Thanksgiving Day -Turkey plates

Tytułem wstępu ………… Niniejszym postem chciałam otworzyć serię moich opowieści o porcelanie . Początkowo roiło mi się stworzenie oddzielnego bloga  o takiejże tematyce , ale stwierdziłam ,że wolę jednak podziałać  na szarpejkowym blogu. To ,że wariat porcelanowy jestem to chyba już dało się zauważyć wcześniej. Miałam chwilę przerwy w atakach mojej choroby , ale znowu wróciła . Mało tego – zmutowała się !!! Wszystko zaczęło się ponad 20 lat temu od angielskiej porcelany zbieranej jak popadnie . Potem było już wszystko przemyślane i uporządkowane …..Jednak po paru latach  zakochałam się  w wyrobach manufaktur Śląskich –szczególnie Tułowic  i jeszcze  dołączyłam do tego drugą , wyjątkową  miłość- wyroby Villeroy’a Boch’a   ,a „Anglia” no cóż  … .poszła w odstawkę . No i co ? Znane powszechnie  przysłowie mówi : stara miłość nie rdzewieje  , chociaż tu raczej  powiedziałabym – nie tłucze się . Wróciła więc moja miłość ze zdwojoną siłą. Teraz jest już mocno wysublimowana i skupia się na okazach z przełomu XIX i XX w. Oczywiście porcelanę,tę używaną na co dzień też dokupuję ,bo jakżeby inaczej? ;-) W chwili obecnej trwa Wielka Modernizacja .  Najcenniejsze i najciekawsze    wyroby tułowickie pozostaną . Villeroy  jest , rzecz jasna - nie do ruszenia  / zresztą jak się przekonacie wiele ma wspólnego z angielską  magentą  ze scenkami / ,a  reszta idzie po kolei „do ludzi”.
 Tak więc pierwszy post z zamierzonej przeze mnie serii PORCELANOMANIA dotyczył będzie naczynia – ewenementu , używanego w zasadzie przez jeden dzień w roku . Uwaga I Dziś w roli głównej : TURKEY PLATE -olbrzymiasty półmisek do serwowania indyka w Dniu Dziękczynienia .


 Nie ma zgodności co do daty i miejsca pierwszych obchodów Dnia Dziękczynienia  czyli popularnego w Kanadzie i Stanach  Zjednoczonych  święta Thanksgiving Day. Dziś w USA obchodzi się je w 4 czwartek listopada  /to ten najbliższy /. Jednak  nie ten fakt interesuje mnie najbardziej , lecz to kiedy zaczęło się na tymże obszarze geograficznym  PÓŁMISKOWO-INDYKOWE-SZALEŃSTWO . Było to krótko po tym ,kiedy w roku 1863 Abraham Lincoln ogłosił Dzień Dziękczynienia  Świętem Narodowym  .  Indyk to ptaszek dość spory, potrzebował  więc specjalistycznego naczynia do serwowania go na stół . Po wojnie o niepodległość , dość szybko nastąpił znaczący rozwój gospodarczy kraju.Pojawił się  boom na ekskluzywne i zbytkowne towary zza Oceanu , w tym – elegancką zastawę stołową  .Angielskie wytwórnie  szybciutko zwęszyły interes i już w 1870 roku  rozpoczęły swoją ekspansję na amerykański rynek. Były to wyroby o innym charakterze niż te kierowane do europejskich odbiorców i do dziś wiele  wytwórni angielskiej porcelany dzieli swą produkcję na amerykańską i europejską .W dużej mierze udaje się to dziś rozpoznać dzięki stosowanym  specjalnym sygnaturom .Praktycznie chyba wszystkie angielskie wytwórnie produkowały dla Amerykanów , żeby wspomnieć te najbardziej znane :Wedgwood , Royal Doulton, Masons, Crown Ducal ….Ze szczególną atencją potraktowano produkcję  Turkey Platters  czy też Turkey Plates  / spotykamy  te dwie nazwy na określenie półmiska / .... Oprócz półmisków  produkowane są również inne elementy owej  świątecznej zastawy , głównie spore talerze – również cudeńka o nie mniejszej urodzie niż półmiski .


 Rozmiary indykowych półmisków podaje się   głównie   nie w centymetrach ale….. w funtach wagi  potencjalnie mającego się znaleźć na nim ptaszyska . Nie będę kombinowała z tymi funtami , powiem po prostu ,że długość takich półmisków waha się od 38 do nawet  ponad 60 cm , a ich szerokość to  30 – 46 cm ! Ceny również bardzo zróżnicowane  - w zależności od momentu powstania , długości serii i wszystkiego co czyni je mniej lub więcej  „rarytasowymi” .Ja osobiście spotkałam przedział cenowy od  30 do 3000 $  za sztukę !  I tu nadmienię i się pochwalę , że „mój  osobisty indykowiec”  ma wymiary 51 x 38 cm  i wyceniony jest dziś na 200 $ / oczywiście ja kupiłam go okazyjnie  i trafił mi się jak ślepej kurze ….czy indyczce ziarno /. Thanksgiving nie obchodzę , rzecz jasna , więc żaden indyk u mnie na półmisku nie spoczął i pewnie nie spocznie . Jest za to ozdobą jadalni i pyszni się tu  jako jedno z cudów mojego zbieractwa . Żeby sobie jednak  zasmakować atmosferki  zrobiłam taką chwilową instalację – interpretację mojej wizji  aranżacji stołu na Thanksgiving . Spodobała  mi się  zabawa – z czasem będzie więcej w innej tematyce …. Oczywiście całośc obfociłam  ,powstał więc materiał dokumentalny  , co poniżej przedstawiam …..
























To moje indyce  cudo  widoczne na powyższych zdjęciach w centralnym punkcie posiada  wielce rozbudowaną sygnaturę  „His Majesty A Genuine  Hand  Engraving  Josiah Wedgwood & Sons Ltd.  – Exclusively For Williams-Sonoma .  W skrócie i po naszemu  znaczy to  ,że wyprodukowali to wielce szacowni angielscy wytwórcy dla nie mniej szacownych amerykańskich odbiorców  ;-))))
Po za nim na zdjęciach:
współczesne  szkło Villeroy&Boch ,
 kremowa , złocona  zastawa po mojej babci / Weimar ,model Katharina przełom XIX I XX W./
porcelana George Jones & Sons Ltd. , Stoke , Staffordshire  model Primrose  ok. 1918 r
angielskie platerowane  sztućce z kościaną rączką A&D  , pocz XX w




Jeśli jeszcze nie znudziła Was indykowa impresja ,proponuję popatrzeć na inne cuda  w tym temacie , bo doprawdy warto !!!!!




U góry po lewej :Royal Cauldon  tylko ok. 800 $



U góry po prawej : Cauldon Flow Blue
U góry po lewej : Royal Doulton
Na dole :  Royal Doulton , pocz XIX w. ok.450 $


U góry : Absolutny rarytas , chociaż wcale nie o indykowej malaturze  Davenport Flow za 3000 $
Na dole : kolejny rarytasik  XIX wieczny Ridgways za 1900 $


 

A to półmiski współczesne , też przecież niebrzydkie.....

Indykowce dla oszczędnych ....
pasują i na Święto Dziekczynienia i na Boże Narodzenie , gdzie również bywa czasem podawany indyk , jak dla mnie również fantastyczne.
Wszystkie powyżej to Johnson Brothers - owalne z serii Historic American , wielokątne to seria Friendly Village






4 komentarze:

AgaB pisze...

Ja też kocham porcelane! Bardziej starą ale niekoniecznie.Jeśli chodzi o angielską jest jak dla mnie za mało delikatna.Mój zbiór to Kuzniecow ,mam trochę manufaktury królewskiej z nowych np Sadler.Z ciekawością bede czekać na następne wpisy.Pozdrawiam

Emocja pisze...

o rany!!! Ty to masz pasje!! pozazdroscic kolekcji:) gdzie Ty masz miejsce na to wszystko???;)
u Ciebie juz bardziej swiatecznie niz u mnie,a to my 'indyka' obchodzimy:) ...ale bede jutro pysznosci:)))

Jolu,moze mialabys ochote czasem na taka foto- zabawe,cudowne zdjecia robisz,wiec:) ...podsylam link

http://babskaamatorskagrupafotograficzna.blogspot.com/



pozdrawiam!

mama ammara pisze...

Indyk to może nie jest mój ulubiony motyw, ale instalacja mnie zachwyciła, a obrus na stole - moje marzenie :). Całuje!

Beatta pisze...

Spadłam z krzesła i leżę. W ogóle nie potrzebuję indyka przy tak zastawionym stole. Może być woda i suchary. Półmiski wyglądają piękniej na Twoich zdjęciach niż w rzeczywistości choć są cudnej urody. Osobiście mam słabość do wszystkiego blue, ale brown and green też piękne!
P.S. Mam dla Ciebie małą niespodziankę. Mogę przesłać? ;)