czwartek, 21 stycznia 2010

Babcia Janina


Jakoś tak sobie myślę , że dzisiejsze Babcie naszych dzieci to już nie to samo co nasze Babcie czy Babcie naszych rodziców. Czymże wyróżnia się dzisiejsza babcia? Babcia jest mocno zaaklimatyzowana w technice , skomputeryzowana , otoczona siecią komórek , a przede wszystkim nie wygląda jak babcia, czasem wygląda nawet lepiej niż własna córka , a już na pewno ma więcej czasu niż ona i pożytkuje go na swoje świadome przyjemności. Czy to źle ? Nie. No niby nie… ale wolałam swoją Babcię , która mimo wszystko nas wnuki stawiała na pierwszym miejscu ponad wszystko. Miałam jeszcze to szczęście ,że byłam wnuczką pierworodną , taka wnuczka ma zawsze specjalne miejsce w babcinym sercu. Spędzałam w domu babci sporo czasu , znałam wszystkie jego tajemnice , schowki , kryjówki. Moje w nim najukochańsze miejsca to była kuchnia i spiżarnia . Jakkolwiek kuchnia była ogólnie dostępna tak do spiżarni trzeba było posiadać specjalny klucz , który schowany był w przepastnej kieszeni babcinego fartucha . Bywałam w tej spiżarni z Babcią , potem zdobyłam już jej zaufanie i mogłam tam chodzić sama po potrzebne specjały / na jej polecanie oczywiście / .Dokładnie pamiętam to miejsce a nawet jego zapach ! Na półkach stały w specjalnych ,białych , płóciennych woreczkach zapasy mąki , kaszy , cukru , ryżu . Dorocznie robione przetwory warzywne , suszone grzyby , dżemy ,powidła. Jesienią pojawiały się skrzynki z jabłkami poprzekładanymi siankiem , a bywało również ze po zdobyciu wiejskiego świniaka czy cielaka , przeróżne kiełbasy, kaszanki , boczek i smalczyk w kamiennej fasce. Wielu z tych dobrodziejstw dostarczał babciny ogród , gdzie rzędami pyszniły się po kolei w zależności od pory wszelkie pyszności. Wiosną nowalijki – sałata , rzodkiewka ,szczypiorek ,z czasem marchewka , botwinka, pietruszka…. Stały dumnie w rzędach pomidorowe krzaczki , grządki z ogórkami ,bobem i fasolką. Na końcu ogrodu , w jego rogu znajdował się cały zagajnik z krzakami agrestu , czerwonej i czarnej porzeczki i oraz najsłodszych pod słońcem malin , a wśród nich ul !!!Jego okolice omijałam jednak z daleka. Ogród był wielki i drugą jego część zajmowały kwiaty .Dumnie stały tam cudowne piwonie , roże , irysy , rosły skromne nagietki , bratki ,stokrotki i nasturcje , a wszystko to okalały krzaki jaśminu o zniewalającym zapachu. Nie wiem czy to za przyczyną babci i jej ogrodu do dziś wielkim sentymentem darzę te gatunki ? Czy to za jej przyczyną , jak mówi mama, wsadzę do ziemi każdy badyl i wyhoduję z niego jakieś cudo … Faktem jest jednak to ,że kocham rośliny , kwiaty , zioła .Nigdy nie ucząc się gotować umiem to robić z łatwością i jak słyszę doskonale. Są takie chwile ,że wiele bym dała aby móc cofnąć się do tych czasów , siąść obok babci na ławeczce i przytulić się do jej moherowego ,szmaragdowego szala w kratę , pachnącego perfumami „Pani Walewska”. Albo …wylizać paluszkiem opróżniony kieliszek po wiśnióweczce czy Cassisie ;-))). Albo lepić niezliczone ilości pierogów , uszek czy kroić całe kopy leniwych pierogów , zaganiać ciasto na makowce i baby drożdżowe , nawet ucierać chrzan na ćwikłę….. Jak cudowny jest ludzki mózg , że pozwala nam przechować wszystkie te wspomnienia , zapachy i obrazy. Dziękuję Ci Babciu za wszystko i mimo ,że Twojego świata już nie ma ,potrafię przywołać go w najdrobniejszym szczególe jak tylko zamknę oczy!!!!! Wiem ,że to za Twoją sprawą .

Brak komentarzy: