piątek, 22 stycznia 2010

Dziadek Zygmunt


Nie wiem co ja wtedy przeskrobałam ?! Nie pamiętam ile miałam lat , ale na pewno bardzo niewiele / może 5 najwyżej / i dorobiłam się kary ! Kara jak dla mnie była dotkliwa – klęczenie na grochu ! Zaordynowała ją mama , ale było to w domu Dziadków. Na nic było wstawiennictwo , miałam klęczeć i już !!! To pierwszy zapamiętany obraz jaki przywołuje mi na myśl Dziadka . Klęczał wtedy w tym kącie razem ze mną ,żeby mi dodać otuchy , jak dziś mi się wydaje. Dziadek był łagodny i miał wiele cierpliwości , nawet przed babcią mieliśmy swoje tajemnice. Codziennie wieczorem celebrował oglądanie Dziennika Telewizyjnego i zawsze wtedy przy jego fotelu , obok stojącej lampy , na niewielkim stoliczku pojawiało się naczynie / no bo jak nazwać kubek o rozmiarach wiaderka / wypełnione przepyszną herbatą , słodką nieskończenie i doprawioną ogromną ilością cytryny. Wszyscy mu tę herbatę w tajemnicy podpijali ,chociaż każdy krytykował Dziadkowego ulepka ,że taki niezdrowy. Ja należałam chyba do przodujących podpijaczy i do dziś pozostało mi to ,że herbata musi być słodka i mocno kwaśna ! To drugi obraz dziadka w mojej głowie. Trzeci nierozłącznie związany jest ze zwierzętami .Dziadek kochał zwierzęta bardzo , a już psy w szczególności. Zwierząt w domu było zawsze dużo . Po piwnicach kryły się dzikie koty, których nikt nie wyrzucał na zimę , rodziły się tam kocięta, które dziadek zawsze umieszczał w pudełeczku ze szmatkami . Na dachu w specjalnej wolierze mieszkały gołębie ,dokarmiane przez Dziadka pszenicznym ziarnem . Do tego wszystkiego królowały jeszcze trzy psy. Pierwsza była Mika – niedobry , samolubny i niedotykalski pekińczyk. Nie wiem skąd się wzięła , ale nikt oprócz dziadka jej nie lubił , ja zaś jej się bałam. Ona też właśnie Dziadka i tylko jego ,darzyła bezgraniczną miłością. Rezydowała na Dziadkowym fotelu i nikomu oprócz niego nie pozwalała tam siadać. Kiedyś Mika przeżyła romans a jego owocem był Bobik. Śmieszny podpalany kundelek z zakręconym ogonkiem . Bobik był moim ulubieńcem , zresztą chyba z wzajemnością , mimo swej kundelkowej postury był całą gębą elegantem i arystokratą. Głowę nosił wysoko , dumnie paradował i nigdy nie wdawał się w żadne psie awantury. Razem z Dziadkiem i Bobikiem przemierzaliśmy najbliższe okolice. Trzecim psem , jedynym jaki nie miał wstępu na pokoje był Kazan – owczarek niemiecki .Dziadek uratował go przed śmiercią. Kazan był bardzo chory , miał padaczkę i co jakiś czas dostawał ataku .Bardzo się nim dziadek wtedy opiekował. Tak sobie myślę ,że ta moja miłość do zwierząt to przeszła na mnie od Dziadka , przeszła w całości i jeszcze się chyba rozrosła ;-) ! Nie ma takiego drugiego wariata jak ja w naszej rodzinie. Uwielbiał też Dziadek latem w ogrodzie ,grywać w karty – w tysiąca . Dawał się przy tym oszukiwać swoim zięciom i synowi , bo dziadkowe okulary wszystko dokładnie odbijały ,łącznie z widokiem kart . Pamiętam też ,że to ja zdemaskowałam oszustów ;-)))). Dziadek był bardzo skromny, uczciwy i prawy .Religijny w sposób nie narzucający się , szalenie słowny i konsekwentny. Zawsze podziwiałam ,jak wielkim szacunkiem darzą go zarówno ludzie starsi jak i młodzi , jego podwładni i ci ,którzy stoją w hierarchii wyżej od niego . Dziadek miał w sobie to coś , że praktycznie w każdej sytuacji pozostawal autorytetem.
Chyba po raz pierwszy w swoim życiu ,pisząc te oba posty babcino-dziadkowe uzmysłowiłam sobie jak wiele od Nich przejęłam , jak wiele się nauczyłam i jak wiele pierwszych zaszczepionych przyzwyczajeń i doznań towarzyszy mi niezmiennie do dziś. Często zastanawiamy się po kim cos tam mamy…. Pierwszy raz tak wyraźnie widzę ,jak wiele odziedziczyłam po Dziadku i Babci , cieszy mnie to ,że choć odrobina Ich przetrwała we mnie.

1 komentarz:

Fatma pisze...

Pieknie piszesz o babci i dziatku. Ja mam podobne wspomnienia i przemyslenia. Świata moich dziatków też już nie ma.A szkoda...