środa, 12 października 2011

Trening

Jestem osobą w zasadzie spontaniczną , ale plan mieć muszę zawsze !!!! Jakoś  to paradoksalnie  zabrzmiało , ale nie zmieniam BO TAK JEST  !
Podstawowym planem jest plan A , plan B jest o niewiele mniejszym znaczeniu ,więc jakby co plany są zawsze dwa . Nie muszę chyba nadmieniać ,że istnieje również plan C ,który to jest juz planem zdecydowanie zapasowym  . Nie zdziwi więc chyba fakt ,że tak alfabetycznie jestem skłonna nawet popełnić planowanie do F ;-)))))
Zasada ta generalnie się sprawdza , ale jak każda reguła posiada wyjątki i to już podoba mi się mniej ....
Po pewnej " grubej wpadce " z planem długofalowym postanowiłam iść na żywioł i nie planować wcale !!!!     I co ? Jakoś niebardzo mi to wychodzi ....
Postanowiłam zatem zachować się jak Ulisses , no dobra -  jak chytrusek  i planować chociaż w tematach bezpiecznych ;-))))
Tyle tytułem przydługiego, być może , wstępu .....Zaplanowane zostało nowe focenie w rejonach dalszych i jak mniemam ciekawych ,gdzie właśnie za dni kilka się wybieram.....Nikonek troszkę , no leciutko, obrósł mchem ;-))) , moje dotyczące jego zaawansowanej obsługi szufladki w głowie - również -co więc trzeba było zrobić ? Zastosawać należało trening .Okazało się - Bogu dzięki-  ,że to jak z jazdą na rowerze i się tego nigdy nie zapomina , ale potrenowałam troszkę na tym co pod ręką było....
A taka już pora ,że  o tym czasie  pysznią się u mnie  wszędzie swoją urodą złociste dynie , liliowe wrzosy  , orzechy ,kasztany i różne takie jesienne "umilacze wzroku , węchu i smaku "... na nich późną porą trenowałam...
Oto skutki popełnionego treningu ;-))))





















2 komentarze:

mama ammara pisze...

przepiękne - ta ostrość, kolorów nasycenie, aż z tych zdjęć pachnie ! Ału też bym tak chciała umieć i móc :)

Edita pisze...

jak dobrze,ze wrocilas! zdjecia sa rewelacyjne,ale bym zjadla swiezych orzechow...:)