czwartek, 18 marca 2010

co-to-niby-jest ? oraz po-co-ci-to?

Takie padły pytania .    cotonibyjest ? oraz pococito ?    Oczywiście z ust Młodego , a jakże !

-Mami , / forma pieszczotliwa stosowana jeszcze czasem / co to niby jest , bo męczysz to i męczysz tyle  czasu ?
-a nie widać?
-widać , ale  niedokładnie.
-sakiewka
-?????
-no woreczek taki , torebeczka
-Matko , / forma pieszczotliwa ,stosowana standardowo / , ale po co ci to ?
-jeszcze nie wiem.
-robisz cos od miesiąca chyba i nie wiesz po co?
-a bez metafor ?
-no , zjadłbym coś  / a więc jednak ! Zna się własne dziecię /
-rączki amputowało ?
-nie , ale spożytkowałabyś Mami energię na coś konstruktywnego , wiesz , jakieś fikuśne kanapeczki  ....
-pożytkuję na coś konstruktywnego....
-oki Mami , ponawiam pytanie  PO CO CI TO ???
- / Jezu olśnij mnie , bo stracę twarz /  NA WACIKI !!!!!!!!!!!!!
-Matko , błagam cię ! Robisz sakiewkę na waciki , a twoje dziecię jest głodne !
-dziecię ma 20 lat i 20 sprawnych palców na 4 kończynach
-a bez metafor ? / jakie to przemądrzałe i jeszcze przedrzeźnia , wyhodował sobie człowiek żmiję na własnym łonie  /
-to nie metafora tylko stwierdzenie faktu
-sugerujesz  Mami , że mam dokonać samookaleczenia ,żebys się zlitowała ?

Jedynym sposobem na pozbycie się natręta było wykonanie fikuśnych kanapeczek. Przewaga mojego dziecięcia polega na tym ,że taki dialog mógłby trwać w nieskończoność  i dziecię o tym wie ! To znaczy wie o tym ,że moja kapitulacja nastąpi tym szybciej im bardziej będzie  dziecię "truło".
Sakiewka została więc zakończona po odkarmieniu pisklęcia . I cieszę się , bo dłubałam ją tyle czasu ,że aż sama byłam zła. Nagle odkryte jej przeznaczenie  - na waciki przecież ;-))))) - okazało się zbawienne !
Robiłam ją bo zachwyciłam się wzorem  / och ,  moje ukochane różyczki ... / ale jej przeznaczenie ciagle było dla mnie tajemnicą  i w końcu to dziecię spowodowało ,że znalazła swoje miejsce w domu ...... I jak się nie odwdzięczyć fikuśnymi kanapeczkami , no jak ????? ;-)))))
Wisi więc sobie w łazience nafaszerowana kolorowymi wacikami do demakijażu.....O Boże , no i co ? Zawsze mówiłam ,że jestem  GADŻECIARA  !!!!






3 komentarze:

Emocja pisze...

to jak dlugo sie takie cudo wyszywa???

a zdjecia kanapeczek? pewnie byly urocze,
nie mowiac o tym,jak smakowaly!:)

Jo. pisze...

Edytko zależy jaki kto zdolny i ile mu sie chce dłubać. Ja robiłam zrywami przez miesiąc i to zdecydowanie za długo. Kanapeczki zostały wchłonięte , a moje wszystkie kulinarne zdjęcia powodowały ostatnio tylko to ,że pisałyście o znęcaniu sie nad Wami ;-))))

Tomek pisze...

Ładne...
A fikuśne kanapki tak mi zaostrzyły apetyt, że zaraz ruszam na podbój lodówy!