środa, 3 marca 2010

Z niebieskiej łąki . Belfast od Łaziora

Miałem niewiele ponad miesiąc jak Belfast odszedł na Niebieską Łąkę , już trzy lata minęły od tego czasu. Wszystko co o nim wiem ,to podsłuchane rozmowy jakie prowadziła Pańcia . Na początku bardzo się bałem ,że Pańcia nigdy mnie nie pokocha tak jak jego , że będę gorszy i takie tam…. Wyjściowo miałem prawie równe szanse , bo rodowód mam i przodków tez nie byle jakich , ale on to dopiero był arystokrata . Tata Francuz , dziadek Niemiec , na dodatek do dziś uznawany za wzorzec rasy …Ale ja w końcu też sroce nie wypadłem , bo przyjechałem , aż ze Szczecina ….! Na początku jednak ciągle tylko słyszałem :
- jaki ten Kalifek inny niż Belfast !
Myślałem sobie wtedy ,że to źle , ale dziś wiem ,że Pańcia mnie pokochała równie mocno / a może bardziej ??? / jak jego. Belfast był rottweilerem , wielkim mięśniakiem ,w dodatku wyszkolonym.
- Pamiętacie ? Belfast był jak pruski żołnierz . Mało miał inicjatywy własnej tylko słuchał poleceń wpatrzony w Pańcię i za nią by życie oddał . A Kalifek to mózgowiec , kombinator - racjonalizator . Kot w psiej skórze !
Ja sobie tego kota wypraszam , wrrrrrrrr !!!! Teraz wiem ,że Pańcia chciała powiedzieć jaki ze mnie niezależny osobnik i jaki bystry, i mądry, i fenomenalny . Belfast mieszkał z Pańcią aż 12 lat , do końca piękny i wyniosły .Cały ostatni rok walczyła Pańcia z jego chorobą wszelkimi sposobami , aż w końcu powaliła go ta choroba - białaczka . I zjawiłem się ja . I nie chciałem Pańci Belfasta zastąpić , bo wiem ,że on zawsze jest w Pańci wspomnieniach i sercu . Tak już zawsze będzie , ja muszę sam o sobie wspomnienia zapełniać . Ostatnio Babcia powiedziała do Pańci
- rozpuściłaś tego Dzieciara jeszcze bardziej niż Belfasta
Ale to chyba dobrze ,nie? ;-))) Babcia nazywa mnie dzieciar , ale i tak mnie strasznie lubi ,bo zawsze jak przysyła paczki to jest tam dla mnie jakaś zabawka , albo smakołyk.
Czasem Pańcia opowiada mi o Belfaście , ale wcale nie jestem zazdrosny . Biegaj sobie po Niebieskiej Łące mój stary , kiedyś się pewnie poznamy. Oby jak najpóźniej !

PS. Jestem na zwolnieniu. Leczenie w toku. Jakiś tam Streptococcus i Staphylococcus czy coś. Pańcia powiedziała ,że jest już antybiogram i wiadomo jak mnie leczyć .Chociaż na oko już widać ,że mi dużo lepiej.


Belfast od Łaziora 


2 komentarze:

W drodze... pisze...

Piesek leczenie w toku, ja leczenie w toku... Ehhhh gdzie ta wiosna :P
Ps do poprzedniego posta (jak człowiek choruje to mu tyle postów ucieka :( ) całe szczęście, że to tylko farby a nie zawał! Popatrz a ludzie sobie dla przyjemności różne świństwa wąchają i im nic, jeszcze jakieś kolorowe światy :P

Jo. pisze...

A co Ty Edytko zachorzałaś bidulko ????Chyba nie od tych wieczornych pytań co miały nastapić ??? ;-)))) Nastepnym razem jak bedę wąchac to musze coś "lepszego" znaleźc , co by mi sie nie na serce rzuciło a na głowę i przyjemnych doznań poczyniło ;-)))