środa, 24 marca 2010

Mami kupmy sobie dziurę !!!!

Z takim tekstem wystąpiło dzisiaj moje wielkie dziecko zabrane na miejską przejażdzkę w celu załatwiania spraw  urzędowych. Musiałam mieć dość głupia minę , bo parsknęło mi śmiechem , dosłownie w nos .
Odwilż w dzień , mróz w nocy  i nasze drogi zamieniają się w swoisty tor przeszkód  przypominający szwajcarski ser. To nie żadna nowość ! Tylko co z tym zrobić ??? Budżetowa dziura większa jest niż dziury w drodze , więc dziurą dziury nie załatasz !!! Urzędnicy krakowscy , wzorem swoich niemieckich kolegów  WYMYŚLILI CO NASTĘPUJE :   /  cytat z Gazety Wyborczej - dodatek krakowski /
”Urzędnicy zamierzają zaproponować mieszkańcom formę nieopodatkowanej darowizny. Ma to wyglądać tak: Jan Kowalski, który zauważył dziurę w miejskiej drodze, np. w pobliżu swojego domu, zgłasza to telefonicznie, listownie lub osobiście w ZIKiT (opis z dokładną lokalizacją i zdjęciem będzie dodatkowym ułatwieniem dla urzędników). Po wycenie naprawy przez drogowców Kowalski wpłaca wymaganą kwotę i podpisuje niezbędne dokumenty. Na miejscu pojawiają się robotnicy, naprawiają drogę, a na specjalne życzenie mogą też umieścić w tym fragmencie jezdni tabliczkę z napisem "Jan Kowalski". Kowalski dostanie też zaświadczenie o `zakupie dziury`"
U Niemców taka dziura kosztuje standardowo 50 euro , u nas musi być wyceniona . U Niemców, jak przeczytałam , wójt niewielkiej gminy podaje ,że dziennie ma ok.30 chętnych na zakup dziury , u nas CHĘTNYCH NIE MA !!!!  Ciągle coś co jest użytkowane przez wszystkich jest niczyje. Ludzie wolą raczej łatać własne dziury w zębach niż te na drodze. ...i chyba sie nie dziwię takiemu spojrzeniu na sprawę.
Czym sie dłużej zastanawiam ,widzę swoją aspołeczną postawę i niechęc do wzięcia udziału w akcji. Rodzi się klasyczne pytanie - czemu akurat ja? Ja waham się dalej i może jeszcze by mnie ktoś przekonał , ale urzędnicze argumenty  / właściwie jakie konkretnie ? / nie mobilizują mnie ani trochę . Podatki płacę regularnie , ubezpieczenia komunikacyjne również ,więc co do licha.???!!! Na dzien dzisiejszy zamiast reperacji ubytków drogowych ,wybieram naprawy we wlasnej i Młodego szczęce !
Zdjęcia zdewastowanej drogi nie zamieszczę , bo widok taki znamy aż nadto i zżyci jesteśmy z nim  aż za bardzo...
Znalazłam za to w swoim archiwum zdjęcia kuriozalne,robione z samolotu ,na krótko przed lądowaniem w Hurghadzie. Na pustyni gdzie NIE MA NIC - odwalone dwa ronda i jezdnia jak złoto , do tego w tym morzu piasku soczysta roślinność . Dla kogo ? Po co? Na zapas?...Widać u Egipcjan nie ma dziury w budżecie drogowym  i nawet stać ich na samotne ronda na pustyni , tak na zaś ;-)))  - bo droga od nich prowadzi najwyżej kilkaset metrów  i co bedzie dalej chyba nikt jeszcze nie wie .....Mimo to i tak zazdrość bierze....






3 komentarze:

Beatta pisze...

Jasne, potrzebne Ci to jak nie przymierzając "dziura w moście" ;)

Emocja pisze...

tez bym takiej wlasnej drogowej dziury nie chciala:)
a zdjecia sa niesamowite,robi wrazenie!

W drodze... pisze...

Bardzo podobają mi się ronda na pustyni, zwłaszcza to zielone :) A drogi miałam okazję oglądać, zwłaszcza te na Saharze, idealne. Tylko jechać przed siebie. I do tego taka cena za litr paliwa... :)